Kilka lat temu ukazała się jedna z lepszych polskich gier – RoboCop: Rogue City. Miałem niekłamaną przyjemność przechodzenia tego tytułu na konsoli PlayStation 5. Swoje wrażenia opisałem oczywiście w recenzji, do której zabierze Was ten odnośnik. Jak zapewne doskonale wiecie, jakiś czas temu studio Teyon zapowiedziało powstawanie dodatku. Dziś debiutuje on na PS5, XSX|S oraz komputerach PC. Przeszedłem go dla Was przed premierą, w związku z czym mogę o nim co nieco napisać. Tyle tytułem wstępu – zapraszam do lektury mojej recenzji tego samodzielnego dodatku.
Od razu zaznaczę, że bynajmniej nie znajdziecie w tym artykule spoilerów. Nigdy nie lubię psuć komukolwiek samodzielnego poznawania wydarzeń. Opiszę wobec tego zaledwie podstawowe założenia opowieści i podzielę się moją opinią na temat jakości fabuły. Przejdźmy więc do zarysu historii. Z uwagi na pewne kwestie poruszane w dialogach zdecydowanie rekomenduję sięgnięcie po Unfinished Business po przejściu Rogue City. W rozmowach pojawiają się bowiem odniesienia do wydarzeń znanych z podstawowej wersji gry. Mając tę przestrogę za sobą, określę Wam nieco początkowe zdarzenia. Mianowicie pewne miejsce jest celem ataku przestępców. Zbrodniarze nie przebierają w środkach i nie wahają się zabijać zarówno funkcjonariuszy policji, jak i cywilów, aby osiągnąć swój cel. Nasze pierwsze kroki nie obfitują w akcję, aczkolwiek więcej o tempie gry napiszę w części skupiającej się na rozgrywce. Na tę chwilę mogę Was zapewnić, że początkowe śledztwa są utrzymane w bardzo fajnym klimacie i naprawdę mi się podobały.
Podobnie zresztą jak struktura lokacji i sposób przedstawiania opowieści. Bez wdawania się w szczegóły, nie wcielimy się wyłącznie w RoboCopa. Oprócz niego będziemy oglądać świat w retrospekcjach jako Alex Murphy, aczkolwiek tu nie zamyka się liczba grywalnych postaci. Jedna z następnych, jakie Teyon postanowił nam przedstawić działa równolegle z RoboCopem, co daje interesującą perspektywę na konkretne wydarzenie. Co istotne, fabuła jest prowadzona bardzo sprawnie i przyznaję, że z przyjemnością odkrywałem kolejne karty w RoboCop: Rogue City = Unfinished Business. Co prawda zakończenie jest trochę zbyt przewidywalne i sztampowe, ale nie zmuszałem się do śledzenia wydarzeń. Uważam, że fani tej postaci będą zadowoleni z opowieści.
Wspomniałem w poprzedniej części dzisiejszej recenzji, że w RoboCop: Rogue City – Unfinished Business występują śledztwa. Polegają one na powolnym przemierzaniu określonego fragmentu lokacji i skanowaniu interesujących elementów. Dzięki temu możemy przyjrzeć się ciele ofiary i dowiedzieć się, jakie są powody zgonu. Znajdziemy też poszlaki w postaci dowodów rzeczowych, które oczywiście popchną opowieść do przodu, ale i zwiększą naszą wiedzę na temat świata. Należy jednocześnie mieć świadomość, że to nie wątek śledczy jest przeważającą częścią rozgrywki. Jasne, RoboCop nierzadko sięgnie po metody analizowania śladów. Niemniej jednak to akcja jest na pierwszym planie w recenzowanej dziś produkcji. Stawia ona przede wszystkim na intensywne wymiany ognia. Studio Teyon postanowiło wprowadzić nowe jednostki przeciwników, co jest oczywiście plusem. Ja najbardziej doceniam obecność dwóch rodzajów urządzeń elektronicznych, ale i wyposażonych w katanę oponentów, jak i wrogów będących w stanie latać na plecakach odrzutowych. Moim zdaniem zróżnicowanie nieprzyjaciół jest bardzo dobre, natomiast wolałbym, żeby występowało więcej urozmaicenia ich wyglądu. Często obok siebie widzimy bliźniaczo podobne postaci.
Podoba mi się za to dodanie wykończeń. Przemierzając poziomy, możemy natknąć się na elementy, za których pomocą jesteśmy w stanie pozbyć się przeciwników. Mnie szczególnie przypadło do gustu wrzucanie wroga do szybu na śmieci. Oczywiście nie zapomniano o zdobywaniu punktów doświadczenia. Jako że RoboCop: Rogue City – Unfinished Business to samodzielny dodatek, to nie przenosi się rozwój z naszego podstawowego przechodzenia gry. Plusem jest natomiast możliwość wybierania kolejnych poziomów na drzewkach umiejętności od razu po zdobyciu punktów. Nie musimy już wracać do punktu ładowania naszego bohatera i postrzegam tę zmianę jako bardzo korzystne udogodnienie. Nadal możemy też ulepszać statystyki naszego pistoletu w odpowiedniej zakładce menu, montując w wymaganych miejscach płytki rozwoju.
Nie ma też przeszkód w łączeniu trzech takich płytek w jedną, nierzadko lepszą. Należy zaznaczyć, że nie zaczynamy z „gołym” RoboCopem. Posiada on pewną pulę wydanych na stałe punktów, aczkolwiek nie uniemożliwia nam to dostosowania bohatera pod nasz styl gry. Od samego początku możemy na przykład korzystać z rykoszetujących od powierzchni pocisków. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o nowe umiejętności i są one dokładnie takie same jak w „podstawce”. Bardzo spodobała mi się za to skala poziomów, jakie zwiedzamy. Możemy podejmować się wykonywania wielu misji pobocznych (w tym również nowego wyzwania strzeleckiego). Lokacje sa spore, ale nie przytłaczjące. Sprawia to, że aż chce się grać w ten tytuł.
O kwestiach audiowizualnych na dobrą sprawę nie ma się co rozpisywać w przypadku recenzowania RoboCop: Rogue City – Unfinished Business. Mamy bowiem do czynienia z tym samym silnikiem, co w „podstawce”. Mam jednocześnie wrażenie, że poświęcono nieco więcej uwagi światłocieniu. Dzięki temu często widzimy bardzo ładne miejsca skąpane w słońcu lub mroczne zapomniane placówki, w których żaden cień nie jest bez znaczenia. Podobają mi się też detale wielu broni (nie zapomniano o dodatkowych modelach spluw, jakich nie było w „oryginalnym” RoboCopie). Udźwiękowienie to kolejna mocna strona recenzowanego dziś dodatku. W ważniejszych sekwencjach walki usłyszymy charakterystyczny motyw muzyczny znany z filmów. Zachwycał on już kilka lat temu w grze i nie inaczej jest w przypadku dodatku. RoboCop nierzadko zdobędzie się też na sarkazm, co dodaje mu nieco duszy.
Nie zabraknie również rozważań nad naturą człowieka i nad różnicami miedzy maszyną, a ludźmi. Nie mogę niestety stwierdzić, żeby wszyscy aktorzy spisali się tak samo dobrze. Na pierwszy plan wychodzą RoboCop (któremu głosu udziela oczywiście Peter Welles) oraz Steven. Większość pobocznych postaci brzmi jednak dość płasko i słychać, ze jedynie czytają one swoje kwestie bez wczuwania się w postaci. Wprowadza to poważny dysonans między jakością kwestii wspomnianych dwóch postaci, a de facto całą resztą. Nie jestem też fanem mimiki podczas rozmów – jest ona przesadnie ekspresyjna, granicząca wręcz z groteską, czy karykaturą. Nad tą sprawą studio Teyon zdecydowanie powinno jeszcze popracować.
Niestety RoboCop: Rogue City – Unfinished Business nie jest idealnym dodatkiem. Występuje w nim bowiem nieco dość irytujących problemów technicznych. Już tłumaczę, o co konkretnie mi chodzi. Dość często występował problem, w którym po aktywowaniu spowolnienia czasu i wejścia do trybu celowania… kamera szybko przybliżała się i cofała i tak kilka razy. Uniemożliwiało to oczywiście oddanie celnego strzału, a ponadto wystawiało moją postać na ataki oponentów. Gra wyłączyła się też dwa razy podczas moich około 10 godzin, jakich potrzebowałem na przejście jej, kończąc wszystkie zadania poboczne. Kiedy indziej po sekwencji akcji, w której spoglądałem przez lunetę broni włączyła się scenka dialogowa, w której to nadal było widać zbliżenie lunety. Nie znikało ono aż do końca rozmowy. Malo tego, nie zniknęło też po dialogu, przez co nie pozostało mi nic innego jak tylko załadowanie wcześniejszego punktu kontrolnego.
Nierzadko widziałem też napisy po angielsku zamiast po polsku. Co prawda zdecydowana większość podpisów była przetłumaczona na polski, niemniej nie sposób było nie dostrzec części podpisów w języku Shakespeare’a. Dodatek nie ustrzegł się też spadków liczby klatek na sekundę, podobnie jak w „podstawce” – pod koniec przygody. Nie są to bynajmniej niegrywalne wartości, niemniej nie sposób ich nie dostrzec. Podobnie jak niekiedy zastygających w bezruchu przeciwników. Nie jest to absolutnie tragiczny stan techniczny (który miał miejsce w przypadku niezapomnianego Golluma), aczkolwiek dobrze jest mieć świadomość występowania pewnych błędów.
Mimo powyższych wad RoboCop: Rogue City – Unfinished Business to w moim przekonaniu bardzo przyjemna strzelanka. Zdecydowanie należy się nią zainteresować. Oferuje dość długi – około 10-godzinny – czas rozgrywki oraz wciągającą fabułę. Dodatkowymi zaletami są ukazywanie wydarzeń z perspektyw więcej niż jednej postaci i klimatyczna oprawa audiowizualna. Szkoda natomiast, że nie ma tu opcji Nowej Gry Plus ani Trybu Fotograficznego. Nie mogę też nie dostrzec błędów technicznych. Na zakończenie zaznaczę, że z przyjemnością wbiłem platynę w tym dodatku – zwłaszcza, że zestaw trofeów jest dość prosty. Wiele osób z pewnością zainteresuje też informacja, że w dowolnym momencie można zmienić poziom trudności i nie ma on żadnego znaczenia dla trofeów.
Kod recenzencki zapewnił Retall.