Za każdym razem, kiedy zagłębiam się w jakąś serię z czasów pierwszego PlayStation, nie potrafię nadziwić się, jak wiele unikalnej tożsamości potrafią posiadać jej kolejne odsłony, jednocześnie nie różniąc się zanadto od siebie. Podchodząc do Spyro: Year of the Dragon – trzeciej części kultowej marki – spodziewałem się raczej więcej tego samego, czego dostałem w Spyro 2: Ripto’s Rage. Moja logika była prosta: „jedynka” podłożyła podwaliny, „dwójka” doprowadziła pomysł do perfekcji. Okazało się jednak, że w formule serii wciąż było miejsce do poprawy, ale by je zobaczyć, należało najpierw postawić krok w tył.
Podczas prac nad pozbawionym tym razem numerka Spyro: Year of the Dragon postanowiono połączyć dwie filozofie rozgrywki poprzedników w jedną, spójną całość. Ponownie więc nie zmieniono bazy. Year of the Dragon to zatem wciąż platformowy „kolektakton”, w którym naszym celem jest zbieranie znajdziek (smoczych jaj, kryształów, takich tam) przy jednoczesnym pokonywaniu środowiskowych przeszkód i czyhających na nasze życie przeciwników. Nawet umiejętności mamy te same. Zionięcie ogniem, latanie, pływanie, wspinanie się – wszystko to widzieliśmy w dwójce. Cóż zatem się zmieniło?
Ponownie chodzi przede wszystkim o sposób zdobywania skradzionych przez czarownicę, a potrzebnych do odblokowywania kolejnych poziomów smoczych jaj. Tym razem postawiono na miks dotychczasowych rozwiązań – część z nich znajdziemy w różnych punktach na mapie, niczym w pierwszym Spyro, podczas gdy pozostałe – podobnie jak w „dwójce” – wymagać będą on nas zaliczenia jakiegoś wyzwania bądź pomocy uroczym mieszkańcom odwiedzanych krain. Rozwiązanie to przyjąłem początkowo niezbyt optymistycznie, obawiając się powrotu konieczności mozolnego przeczesywania poziomów w poszukiwaniu jaj.
Tymczasem okazało się, że Insomniac odnalazł idealną równowagę, a pogoń za jajeczkami sprawia sporo frajdy i mija wyjątkowo szybko. Zresztą ponowne postawienie wyłącznie na wyzwania kompletnie by się tutaj nie sprawdziło ze względu na fakt, że skradzionych jaj jest aż 149 i nawet zważywszy na to, że do ukończenia gry potrzebujemy tylko setki, byłoby to na dłuższą metę męczące. Zmiany wprowadzone w Spyro: Year of the Dragon pozwalają natomiast jednoczesne zapewnienie satysfakcji z częstego trafiania na jajka, a przy okazji na wykazanie swoich umiejętności w ramach wyzwań.
Co ciekawe, znajdziek samych w sobie jest w Year of the Dragon mniej. Poza jajami na mapie znajdziemy wyłącznie kryształy, którymi ponownie opłacać będziemy co jakiś czas odblokowywanie dalszej drogi u pazernego Moneybagsa, który w tej odsłonie stał się jeszcze pazerniejszy, więc spokojnie możecie przygotować się na częste maratony w poszukiwaniu diamentów i innego kruszcu. Nagroda jest tego jednak warta, bo – poza możliwością ukończenia gry – odblokujemy w ten sposób czwórkę nowych grywalnych postaci oraz poświęcone im poziomy.
Ci to natomiast nie zaledwie skórka nałożona na naszego smoka, a zupełnie nowe zwierzaki, kompletnie różniące się od Spyro pod względem mechanik. Kangurka Sheila oferuje poziomy klasycznie platformowe, ptasi sierżant Byrd pozwala na metodyczną walkę powietrzną, yetim Bentleyem pokierujemy w pseudoslasherowych poziomach, a małpa Agent 9 zamienia Year of the Dragon w trzecioosobową strzelankę. Jakby tego było mało, gra oferuje także szereg minigier, poczynając na klasycznych już etapach latanych, przez bitwy czołgów bądź łodzi podwodnych, aż na jeździe na deskorolce z zaimplementowanym systemem trików kończąc. Gameplayowa rozpiętość robi olbrzymie wrażenie, biorąc pod uwagę wiek gry, a przy okazji dostarcza masę frajdy i nie pozwala się nudzić.
Również warstwa fabularna doczekała się odpowiedniego rozwinięcia. To oczywiście wciąż stosunkowo prosta historia kierowana do dzieci, ale bynajmniej nie jest już aż tak czarno-biała, jak było to dotychczas. Okazuje się bowiem, że antagoniści wcale nie muszą być jednoznacznie źli, a sama fabuła może obfitować we wprawdzie drobne, aczkolwiek wciąż mile widziane zwroty akcji. Zresztą zdecydowanie więcej charakteru dodano w zasadzie wszystkim bohaterom drugoplanowym, dzięki czemu zarówno sama opowieść, jak i świat Spyro staje się nagle o niebo ciekawszy. Pod względem światotwórstwa oczywiście nie należy spodziewać się poziomu The Elder Scrolls czy Dark Souls, lecz trudno tego wymagać po familijnej platformówce z 2000 roku. Możliwość dowiedzenia się nieco więcej o świecie smoków i jego historii w zupełności tutaj wystarcza.
W momencie premiery Spyro: Year of the Dragon chwalony był za piękną oprawę graficzną. Ta z dzisiejszej perspektywy wygląda wprawdzie śmiesznie, ale z odsieczą przychodzi Spyro: Reignited Trilogy, oferując odświeżoną grafikę, bezproblemowo wpisującą się w obecne kanony komputerowego piękna, a przy tym niezarzynającą nawet „ziemniaków” (nawet GTX 1050 Ti daje radę!). Przy delikatnym przymrużeniu oka można porównać ją do współczesnych filmów animowanych, a nawet po jego całkowitym otwarciu różnica wcale nie jest duża. Całość komplementuje ponadto genialna ścieżka dźwiękowa, na czele z muzyką Stewarta Copelanda (The Police) oraz przyzwoitym angielskim bądź poprawnym polskim dubbingiem (niestety nie można miksować języka napisów i dialogów).
Spyro: Year of the Dragon niestety wieńczy tymczasowo moją przygodę z marką. Co za dużo, to i Konrad nie ogra, zwłaszcza że serię spotkał los podobny do Crasha Bandicoota. Po „trójce” oryginalni twórcy, czyli w tym przypadku Insomniac Games zajęło się tworzeniem przygód pewnego Lombaksa, pozostawiając Spyro na łasce wydawcy. Jako że było to Vivendi i później Activision, był to los okrutny. Kolejne odsłony serii wprawdzie ukazywały się jeszcze do 2008 roku, to – nie licząc kilku gier na Game Boya Advance – były to mocno średnie produkcje, w wyniku czego sam Spyro skończył jako część Skylanders, by finalnie sczeznąć wraz z tą serią. Spyro: Reignited Trilogy to zatem smutne przypomnienie dawnej legendy, która w Spyro: Year of the Dragon zabłysnęła najjaśniej. Legendy, dodajmy, wartej poznania nawet dziś.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Artykuł Walka z Backlogiem: Spyro: Year of the Dragon (PC). Nie tylko smoki pochodzi z serwisu Pograne.